Skusiłam się
na 2 odcienie najbardziej dzienne. 10
don’t pink of it! i 11 so hap’pink.
Bardzo łatwo się rozprowadzają, co jest zasługą dobrze dopasowanego aplikatora i tego, że aplikując je, mają kremowe wykończenie, które po chwili staje się satynowe (nie mylić z matowym). Jaśniejsza 10-tka jest bardziej napigmentowana, więcej produktu nabiera się na aplikator.
U mnie utrzymują się ok 4-5 godzin. Nie sprawdzałam dokładnie z zegarkiem w ręku. Po zjedzeniu nadal zostają na ustach, ale konieczna jest poprawka, bo najwięcej pigmentu odznacza się w konturze ust.
10 don’t pink of it! jest to delikatny
brąz wpadający w róż. Bardzo ładny, neutralny odcień.
Zakupiłam na
stronie ezebra.pl (na stronie kolory trochę przekłamane). Na tej stronie
kosztują niecałe 28zł, więc prawie połowę taniej niż w
innych sklepach.
Pojemność
7,7 ml i ważne od otwarcia 12 miesięcy. Bardzo łatwo się rozprowadzają, co jest zasługą dobrze dopasowanego aplikatora i tego, że aplikując je, mają kremowe wykończenie, które po chwili staje się satynowe (nie mylić z matowym). Jaśniejsza 10-tka jest bardziej napigmentowana, więcej produktu nabiera się na aplikator.
Bardzo dobrze
trafiłam z kolorami, ponieważ w obydwu super się czuję i uważam, że mi pasują.
Myślę, że są to bardzo uniwersalne kolory, które będą pasować tak naprawdę
każdej z nas.
Podkreślają
suche skórki, także trzeba mieć dobrze wypielęgnowane usta. Ja ostatnio mam
fazę na skubanie ust i wtedy szminki wyglądają nieestetycznie.U mnie utrzymują się ok 4-5 godzin. Nie sprawdzałam dokładnie z zegarkiem w ręku. Po zjedzeniu nadal zostają na ustach, ale konieczna jest poprawka, bo najwięcej pigmentu odznacza się w konturze ust.
11
so hap’pink jest intensywniejsza, wpadająca w malinkę. Ładnie ożywia cerę.
10-tka jest lepszą wersją moich ust a 11-tka bardziej ożywia cerę, natomiast nadal
nie jest przesadnie i sztucznie intensywna.
Obydwa odcienie mogę Wam serdecznie polecić, są piękne! Nie są to typowo matowe usta jak w przypadku Golden Rose velvet matte. Te są bardziej takie satynowe, kremowe. Uważam jednak, że 50 zł (cena sklepowa) to przesada.
Do następnego! :)
Ja zraziłam się do tych pomadek po Peach Club (04). Tak wysuszała mi usta, że aż bałam się że mi pękną jak zacznę się śmiać, bo takie suche były.. A o usta dbam cały rok. Kusi mnie ten numerek 10, ale po takim doświadczeniu nie wiem, czy się zdecyduję go kupić.. :)
OdpowiedzUsuńwow, mi coś takiego się nie dzieje.
UsuńPani Mileno! Uwielbiam Pani makijaze i bloga. Pelen profesjonalizm. Jest Pani njezwykle sympatyczna osoba. Zycze dalszych sukcesow w blogowaniu. Pzdr serdecznie :) Maja
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuję :)
UsuńPS. żadna ze mnie pani, Milena jestem ;)
Oba są ładne, ale nie lubię tej firmy jakoś.
OdpowiedzUsuńo a czemu? co Cię zraziło?
UsuńDość fajne są te pomadki, też kupiłam na ezebrze :) Mam 01, 07 i 08 - ten ostatni czeka na przetestowanie, a słyszałam, że może sprawiać problemy w aplikacji...
OdpowiedzUsuńtak, też coś o nim słyszałam, że nie do końca jest fajny.
UsuńŁadne kolorki wybrałaś i bardzo Ci w nich do twarzy. Ja mam dwie pomadki z tej serii nr 05 i 07 i na mnie one szału nie zrobiły niestety. Trzymają się na moich ustach tyle co inne znacznie tańsze pomadki, a na dodatek brzydko się zjadają od środka ust. Ich cena jest stanowczo za wysoka.
OdpowiedzUsuńZ ceną przesadzili, ale w sumie wszystkie (chyba) ich kosmetyki są stosunkowo drogie. Te szminko-kredki z Rimmela colour rush są trwalsze, bo się mocno wgryzają w usta. Są to moje takie pewniaki. A tych używam jak wiem, że będę mogła poprawić w ciągu dnia.
UsuńJeszcze ich nie miałam, podobały mi się intensywne ich kolory, ale może zacznę od neutralnych kolorów, nr 10 wydaje się być idealny pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń10 jest najbardziej neutralna z całej serii.
UsuńKolorek nr 10 jest najbardziej zbliżony do mojego typu kolorów :) Chciałabym dodać, że masz bardzo ładny naturalny kolor ust :)
OdpowiedzUsuńdzięki, ja go nie lubię ;) bo później kolory szminek inaczej wyglądają na ustach niż w opakowaniu ;)
UsuńBardzo sympatyczne nazwy. Jak dla mnie pasujące kolorki.
OdpowiedzUsuńLubię kolorówkę Bourjois, produkty tej marki cenię za dobrą jakość. Wybrałaś bardzo ładne kolory.
OdpowiedzUsuńŚwietne są te pomadki, towarzyszą mi już jakiś czas, mam je w podobnych odcieniach :))
OdpowiedzUsuńNie skupiałam się jakoś specjalnie na tej marce ale kolory pomadek i ich opakowania rzeczywiście ładne :)
OdpowiedzUsuńObie pomadki w ślicznych kolorach i choć nic z tej firmy jeszcze nie miałam to mam ochotę sprawdzić w realu :)
OdpowiedzUsuńDawno nic nie miałam z Bourjois ale patrząc na te ładne kolorki pomadek i fajne opakowania zatęskniłam :)
OdpowiedzUsuń